Księga i wieczór
Persefona szuka. Rozmyśla. I czyta. Wydarzenie, wydawałoby się, dość już odległe, wciąż nie daje jej spokoju. Nawet Hesperos udaje, że zapomniał o swojej panicznej ucieczce z jesiennego lasu i nie życzy sobie żadnych wzmianek na ten temat, zawstydzony, że dał się ponieść strachowi przed niewiadomo czym. Udaje sam przed sobą i przed innymi, że to było jedynie złudzenie, chwilowa niedyspozycja psychiczna - co tylko w danej chwili przyjdzie mu do głowy. Przecież, gdy wrócił w to samo miejsce razem z Pesefoną, Tefrą i Ilix, nie znaleźli żadnego śladu obcej obecności, żadnych wiszących w powietrzu tropów nieznanego gościa. Czarny opar, jak przekonywał sam siebie, był jedynie wytworem jego wyobraźni, cieniem drzewa, tańczącego na wietrze. Persefona jest jednak przekonana, że było inaczej. Nie znaleźli śladów, co prawda. Lecz czy dla rzeczy, która była w stanie przerazić boga, trudne byłoby ukrycie własnej obecności? Zna istoty, które to potrafią - rzecz w tym, że żadna nie pasuje do...