Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2023

Konie, koniki, konisie

Obraz
 Pamiętacie, co pisałam o kotach dla lalek? Z czystym sercem to samo mogłabym odnieść do koni - moje figurki i lalki we wszystkich rozmiarach muszą mieć swoje konie i basta. Mimo, że na razie hippicznych sesji za wiele nie było. Udało mi się zdobyć konie dla nendoroidów (mogliście zobaczyć je w sesjach powitalnych Yennefer i Triss), udało mi się nawet skombinować konia dla moich żywic (wystąpi... niebawem 😅), ale wciąż brakowało mi zadowalających konisk dla Barbionków. Te, na które trafiałam, miały dwie zasadnicze wady: były albo za małe, albo kosztowały milion monet. Szczęście uśmiechnęło się do mnie w zeszłym tygodniu, kiedy szukając lalek z piątej serii Rainbow High (dlaczego jeszcze ich u nas nie ma? No dlaczego?!) trafiłam przypadkiem na wiadomym portalu aukcyjnym na konie, które na oko wydawały się może dla Barbie ciut za duże, ale za to ogromnie spodobały się mnie, a przy tym były w bardzo okazyjnych cenach! Z opisu wynikało, że te kopytne powstały dla lalek z serii Glitter Gir

Lutowa Zabawa z Niespodzianką

Obraz
 Kolejny miesiąc (a raczej niemal jego koniec), więc czas na kolejną odsłonę Zabawy z Niespodzianką, którą organizuje Lenka z bloga Zacisze Lenki .  Udało mi się tym razem zorganizować trochę wcześniej, niż poprzednim razem 😉. Lutowe hasło brzmiało: Pasterz pije Mamrota, skończyła się jego robota.     Stworzeń do wypasania ci u nas dostatek, więc nie było problemów, kogo umieścić w zagrodzie - generalnie przekrój jest dość szeroki 😆. W roli pasterzy wystąpili mnich Miroku i Mikazuki Munechika, w roli Mamrota - zielona herbata, w roli psów (a właściwie wilków) pasterskich - Shiranui i Amaterasu. Mam nadzieję, że to się nadal liczy 😁.   Pierwsze zdjęcie bierze udział w zabawie, dodatkowe wstawiam ot tak, dla urozmaicenia.      

Tygrysia Lilia

Obraz
 Kiedy ta panna po raz pierwszy pojawiła się na rynku w zeszłym roku, by uczcić nastanie lunarnego Roku Tygrysa, bardzo starałam ją sobie obrzydzić. Kosztowała dużo za dużo, więc usiłowałam sobie wmówić, że wcale tak bardzo mi się nie podoba, choć idealnie wpisywała się w jedną z moich ulubionych stylistyk. Poszło mi na tyle dobrze, że na rok udało mi się o niej zapomnieć. Jednak skoro tylko MGA (a w ślad za firmą, o dziwo, także polskie sklepy) obniżyło jej cenę o połowę, rzuciłam się na nią jak kura na turkucia. I tym sposobem, w rok od swojego debiutu, panna Lily Cheng zawitała do mojej skromnej, rainbowkowej gablotki. Firma ostatnio zaczyna ciąć wydatki - nowe lalki nie mają już drugich strojów i drugiej pary butów, a niebawem na rynek wejdą wersje budżetowe poprzednich serii, gdzie dziewczyny nie będą miały artykulacji, ale za to będą o wiele tańsze. Lily, która u mnie nosić będzie imię Chang'e, na szczęście pochodzi jeszcze z tych czasów, kiedy MGA nie oszczędzało - ma wypasi