Dwaj panowie V
Dziś odrobinę z innej beczki 😀.
Przy każdej okazji wspominam o mojej słabości do kotów, ale nie miałam do tej pory okazji przedstawić moich własnych dwóch ukochanych bestii. A ponieważ choróbsko uwięziło mnie w domu i plany śnieżnej sesji lalkowej musiały odejść (oby chwilowo) w niepamięć, uznałam, że to dobry moment, by przedstawić moje dwa kocury:
Vincent - bestia czarna jak smoła, niemal już trzynastoletnia. Mieszka wyłącznie w domu, jest rozpuszczony jak dziadowski bicz, rozstawia wszystkich po kątach i jest przekonany (niebezpodstawnie), że to on tu rządzi. Niesłychanie trudno zrobić mu dobre zdjęcie, bo gdy widzi obiektyw, momentalnie zaczyna sobie myć podogonie. Stąd większość ujęć jest cyknięta telefonem, na który nie jest jeszcze tak bardzo wyczulony 😉.
Viktorek - rudobiała przylepka, która przybłąkała się do naszego ogródka wraz z wiosną i już z nami została. Nie wiem, ile ma lat, ale jest jeszcze dość młody, wątpię, by miał wiele więcej niż rok. Oswajam go stopniowo i gdy będzie na to gotów, pojedziemy do weterynarza na badania i szczepienie. Do tego czasu nie mogę ryzykować spotkania między nim, a Vincentem, więc Viktorek ma swoją rezydencję w piwnicy, nieopodal ciepłego wymiennika, z wyściełaną, ocieplaną budką i trzema posiłkami dziennie 😊.
Przy każdej okazji wspominam o mojej słabości do kotów, ale nie miałam do tej pory okazji przedstawić moich własnych dwóch ukochanych bestii. A ponieważ choróbsko uwięziło mnie w domu i plany śnieżnej sesji lalkowej musiały odejść (oby chwilowo) w niepamięć, uznałam, że to dobry moment, by przedstawić moje dwa kocury:
Vincent - bestia czarna jak smoła, niemal już trzynastoletnia. Mieszka wyłącznie w domu, jest rozpuszczony jak dziadowski bicz, rozstawia wszystkich po kątach i jest przekonany (niebezpodstawnie), że to on tu rządzi. Niesłychanie trudno zrobić mu dobre zdjęcie, bo gdy widzi obiektyw, momentalnie zaczyna sobie myć podogonie. Stąd większość ujęć jest cyknięta telefonem, na który nie jest jeszcze tak bardzo wyczulony 😉.
Viktorek - rudobiała przylepka, która przybłąkała się do naszego ogródka wraz z wiosną i już z nami została. Nie wiem, ile ma lat, ale jest jeszcze dość młody, wątpię, by miał wiele więcej niż rok. Oswajam go stopniowo i gdy będzie na to gotów, pojedziemy do weterynarza na badania i szczepienie. Do tego czasu nie mogę ryzykować spotkania między nim, a Vincentem, więc Viktorek ma swoją rezydencję w piwnicy, nieopodal ciepłego wymiennika, z wyściełaną, ocieplaną budką i trzema posiłkami dziennie 😊.
Urocze kociska. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu obu panów :)!
UsuńHehe, jak zobaczyłam V to myślałam, że Voldemort. ;)
OdpowiedzUsuńJa akurat jestem psiarą, ale koty też lubię. Choć kociska są bardziej psotne.
Ja jestem kociarą zaprzysięgłą, ale muszę się zgodzić - koty to dranie i terroryści ;). Najukochańsi terroryści na świecie. Nie ma to jak wleźć do wanny o trzeciej nad ranem i wydzierać się tak długo, aż ktoś w końcu wstanie i da kotkowi pić z kranu, bo przecież woda z miseczki jest fuj.
UsuńHi Cheriann, what a lovely pair of felines, the ginger one certainly looks like he enjoys his food. :)
OdpowiedzUsuńBig hugs,
X
Thank you :)! This photo of Viktorek is from summer - he is even more chubby now ;)...
UsuńUrocze kociska :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :)!
UsuńThey are both gorgeous looking cats. Fluffy and happy in your home. Cats are definitely in charge in the home. Ours wakes us up at 5am because according to his world, that's when the humans should get up and feed him!
OdpowiedzUsuńThank you :)! Yup, I have exactly the same situation. During the week, I'm getting up around 5 AM to go to work, so it's ok, buut during the weekend I would be glad to sleep a bit longer... but no way. Kitty is hungry and has to eat. NOW.
UsuńUrocze stworzenia.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy :)!
UsuńUwielbiam koty <3
OdpowiedzUsuńSama mam trzy :D
Dziękuję :)! Jestem pewna, że u mnie to też tylko kwestia czasu, aż rodzinka się powiększy ;). Ukochaj swoje kociarki ode mnie!
OdpowiedzUsuń