Pozdrowienia znad morza, część ostatnia
Kończy się już wrzesień, a ja jeszcze nie mogę się pożegnać z wakacjami 😉. Dziś ostatnia część gdańskich wspominek, bezlalkowa, ale z odrobiną zabytków i kulinarnych rozkoszy, jakich dostarcza Gdańsk na dosłownie każdym kroku. Jeszcze do tej pory ślinianki zaczynają żwawiej pracować, gdy przypomnę sobie menu Babette, Mexicagi, Zagrody Rybackiej, Montowni, Przyganiał Kocioł Wokowi i innych wspaniałych miejsc, które miałyśmy przyjemność odwiedzić.
Żegnaj, Gdańsku, żegnaj, Bałtyku! Oby do zobaczenia!
Ile ciekawych miejsc! I pyszne żarełko. :) Jak fajnie byłoby móc żyć z podróżowania i zwiedzania. :)
OdpowiedzUsuńNo nieeee, tyle tu pyszności, dobroci i smakołyków, że od razu głodna się zrobiłam :D Uważam, że tzw. Food Tour to jedna z najlepszych części wyjazdów i podróży :)
OdpowiedzUsuń