Ostatni dzień lata
Za tegorocznym latem tęsknić nie będę - dało mi w kość, popsuło całkiem sporo planów, wymęczyło, sprawiając, że już w czerwcu z utęsknieniem wypatrywałam listopada, a u swojego schyłku załatwiło nam jeszcze powódź. Z tym większą satysfakcją wybrałam się na spacer w jego ostatni dzień... gdy nie było już ryzyka upału, powietrzem dało się oddychać, a niebo nie przypominało otwartego piekarnika.
Vicky spacerowała po Ogrodzie Bioróżnorodności, a ja szykowałam się na nadejście jesieni 😉.
Ciuszki - bożonarodzeniowy jarmark charytatywny w mojej pracy
Mnie też letnie upały męczą, a urlop na Dolnym Śląsku spędzałam niemal tuż przed powodzią. Pięknie wygląda Vicky w ogrodzie, szczególnie we wrzosach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń