Prezent... poświąteczny

 Jak co roku, koniec okresu świątecznego i początek nowego roku przypłaciłam dołem. Powrót ze świątecznego, błogiego lenistwa do wstawania ciemną nocą i wyruszania w zimny, nieprzyjazny świat, nawał pracy związany z początkiem nowego roku (raporty, sprawozdania, ankiety, wykresy, arkusze.. argh...) przygnębił mnie tak, że uznałam, iż potrzebuję czegoś na pociechę. Czegoś kolorowego, a precyzyjniej, tęczowego 😅. I tak wylądowała u mnie panna Carmen Major z zacnej rodziny Rainbow High, a jakże, u mnie z punktu przemianowana na Erato.

Panna Carmen jest członkinią zespołu rockowego, przybyła zatem z własną gitarą, której tym razem nie zapomniałam uwzględnić na zdjęciach 😉. Oba jej sceniczne stroje są świetne, ale urzekła mnie kurteczka, nieprawdopodobnie detaliczna... no i buty. Niewykluczone, że to z ich powodu zdecydowałam się właśnie na Carmen, a nie jej koleżankę z zespołu, Vanessę...

 

Ps. W skrzyneczkach widać część wyprawki bliźniaczek z poprzedniego wpisu.










Komentarze

  1. WOW! Fantastyczna. No, przy takich rozświetlonych kolorach, to i lampka nocna niepotrzebna :-)
    Widzę, że rodzinka się powiększa. Czy Leopold nie będzie zazdrosny?
    Mnie dół zawsze dopada wiosną, w natłoku rocznic cmentarnych. Ech, samo życie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)! Oooch, Poldek wie, że on zawsze był, jest i będzie Numero Uno :D. A lalki lubi... poogryzać ;)
      Carmen mnie totalnie oszołomiła swoją wielobarwnością. Nie broniłam się przed nią długo, ot tak, do momentu lekkiej obniżki ceny ;)

      Usuń
    2. Cooo, on też żre lalki? A tak mu dobrze z oczu patrzy, cywilizowanie... Moje jedzą od zawsze - niestety odziedziczyły gen gryzienia po Hołocie (to ta persica szylkretowa). Inne moje kocie klany nie miały takich defektów społecznych ;-) Gdy byłam dzieckiem, lub małolatą, jeśli coś gryzło przedmioty - był to zawsze psiak. Widać: koty się zdegenerowały, albo nader często mieszkają z psami i w genach zapisują im się nowe nawyki.

      Usuń
    3. Precyzyjniej - lalkowe dłonie. Jeszcze precyzyjniej - barbiowe dłonie. Jeśli tylko jakaś leży niezabezpieczona, z wyciągniętymi w górę rękami, murowane, że zostanie poogryzana :D. Nie wiem, skąd mu się to wzięło, za maleńkości tego nie miał, a z psami kontaktu też nijakiego. Reszta lalek na razie tak go nie ciągnie, ale dla pewności wszystko stoi za szkłem :D

      Usuń
  2. Podoba mi się jej ciemna karnacja, a gitara i buty faktycznie super. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)! Mnie też podobał się ten kawomleczny odcień, jest taki cieplutki :)

      Usuń
  3. Jest naprawdę urocza. Te kolorowe włoski, tak ciekawie upięte. Strój... Dodatki. Naprawdę fajna laluszka. Ogromnie mi się podoba gitara i futerał na gitarę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)! A dodam jeszcze, że gitara po odpięciu paseczka idealnie pasuje do futerału :). Mam nadzieję, że producent nie zepsuje tej serii, bo na razie jestem nią zachwycona.

      Usuń
  4. No kobieto no! Ty mnie zabijesz 😆 pokazujesz same moje ulubione Rainbowki! Jaki but! Jakie włosy!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)! Wiesz, że je chcesz, są naprawdę śliczne, w realu dużo ładniejsze niż na fociach :D. A poważniej - kupiłam jeszcze dwie, wbrew wszystkim składanym samej sobie przyrzeczeniom, ale to na razie koniec, bo już naprawdę nie mam ich gdzie upchnąć...

      Usuń
  5. Thank you :)! Oh yes, that's true, especially when the said doll is so cheerful :). I definitely must take some photos of her second outfit, it's great too!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wiosenny spacer

Wrześniowa Zabawa z Niespodzianką

Wesołych Świąt!