Posty

Z początkiem listopada

Obraz
 Nadejście listopada zwykle markuje koniec tak opłakiwanej przeze mnie w poprzednim poście złotej jesieni. Kiedy więc zobaczyłam, że po Wszystkich Świętych pogoda ma się drastycznie zmienić, uznałam, że to ostatnia szansa, by moi lalkowi panowie też zaznali trochę świeżego powietrza. Korzystając z wolnego dnia, zgarnęłam ich do plecaka i pomaszerowałam w leśne ostępy, na wszelki wypadek nie dalej, niż pół godziny marszu od domu 😉. To był już ostatni dzwonek, bo choć słoneczne dni ostatnio wróciły, to przymrozki sprawiły, że większość drzew jest już łysych, a krótszy dzień sprawia, że trudniej znaleźć chwilę na dłuższy spacer. Mamy ostatnią fazę jesieni, zmierzającą już prosto ku zimie. W końcu do grudnia zostały już tylko dwa tygodnie... Ciuszki: Pracownia Krawiecka Małych Cudów, Pracownia Krawiectwa Miniaturowego  

Październik we Wrocławiu

Obraz
 Po wizycie w Opolu przyszła kolej na Wrocław. Pogoda dopisywała, humory także, bo spacery po tym pięknym mieście umilały nam zakupy i pyszne jedzenie w tutejszych knajpkach i knajpeczkach 😁. Annis także wyglądała na zadowoloną. Przykro patrzeć, jak złota jesień nieuchronnie się kończy, przechodząc w jesień zimną, bezlistną i mokrą. Dzisiejszy przymrozek wróży rychłe opadnięcie tego złotego i szkarłatnego splendoru, który do tej pory utrzymywał się na gałęziach. Zdążyłam wybrać się na jeszcze jeden wypad do lasu (fotki niebawem) i sądzę, że wyjazdowe sesje niebawem ustąpią miejsca tym z zacisza domowego. Póki co jednak, czeka mnie (i lalki) jeszcze jeden weekend z city-walkiem. Relacja wkrótce 😉. Ciuszki Annis: miks, trochę moich, trochę kupnych.  

Jesienny spacerek po Opolu

Obraz
 Uwielbiam jesień i co roku z żalem stwierdzam, że nie mam tyle czasu na cieszenie się nią, ile bym chciała. Dni i tygodnie przelatują jeden za drugim, zanim się obejrzymy, nadciągnie grudzień, drzewa wyłysieją i zrobi się zimno. Tym bardziej więc ucieszyłam się, kiedy trafiła się okazja wypadu do Opola i jesiennego spaceru po tym uroczym mieście. Razem z Laurell po prostu musiałyśmy z tejże okazji skorzystać. A że w tym czasie odbywał się festiwal czekolady (na rynku) i festiwal pistacji (w kawiarni "Niebo"), wyjazd tylko dodatkowo zyskał na atrakcyjności (a spacer przydał się do spalenia nadplanowych kalorii 😉). Ciuszki Laurell: Jarmark charytatywny, Pracownia Krawiectwa Miniaturowego