Dziś wpis bezlalkowy, bo przyznaję, że nie chciało mi się dźwigać aż do Wrocławia nikogo z mojej ekipy. Wybrałyśmy się z koleżankami na festiwal japoński na Wyspie Słodowej, co dało nam możliwość podziwiania pięknych bonsai, urodziwie groźnych okazów broni (od naginaty nie mogłam oderwać oczu), przebrania się w yukaty (z tego wydarzenia relacji zdjęciowej nie będzie 😉), wysłuchania przepięknego koncertu na koto... Szkoda tylko, że onigiri skończyły się tak szybko 😟... Korzystając z faktu, że do pociągu miałyśmy jeszcze trochę czasu, obeszłyśmy, podziwiając, okolicę. Bardzo malowniczą, trzeba przyznać, choć kapryśna pogoda sprawiła, że zdjęcia tej urody zupełnie nie oddają.