Żegnaj, Vincusiu....
Dzisiaj w nocy umarł mój ukochany, malutki Vincuś. Nieszczęście zaczęło się w poniedziałek, od złamanej łapki, a potem było już tylko gorzej - operacja, komplikacje, leki... Być może nie wytrzymało serce, być może swoje dołożyła padaczka, na którą od kilku lat chorował. Jedyne, o czym mogę teraz myśleć to to, że dłużej już nie cierpi, już się nie męczy.
Mam w sercu wielką, ziejącą, krwawiącą dziurę.
Edit:
Ogromnie Wam wszystkim dziękuję za dobre słowa i Wasze komentarze. Każdy bardzo wiele dla mnie znaczy i każdy pomógł mi przetrwać te najgorsze dni. Ściskam Was bardzo, bardzo mocno.
Niczego już nie zdołam zmienić. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że kiedyś się jeszcze z Vincusiem spotkamy - hen, za Tęczowym Mostem, gdzie nie ma już smutku, śmierci i łez.
Bardzo mi przykro.... Współczuję i przytulam <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńŁączę się z Tobą w bólu. To wielki żal :(
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno.
Współczuję Ci bardzo :0( strasznie mi przykro z powodu Twojego cierpienia i ogromnej straty ;0(
OdpowiedzUsuńSerdecznie i mocno przytulam :0*
Bardzo mi przykro. Przytulam wirtualnie.
OdpowiedzUsuńCzasami czlowiek nie wie, jak ubrać w słowa to, co chciałby powiedzieć żadne słowo nie jest w stanie odzwierciedlić jego uczuć. Tak jest w tym przypadku- nie wiem, co napisać, by choć trochę ulżyć Twemu cierpieniu. Bardzo Ci współczuję tak ogromnej straty i łączę się z Tobą w bólu. Przytulam mocno.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję. Tulę serdecznie.
OdpowiedzUsuńI'm so sorry to read your sad news Chiriann. Loosing a beloved pet is like loosing a member if your family. You have my deepest sympathy.
OdpowiedzUsuńBig hugs,
X
Bardzo Ci współczuję, w maju pożegnałam mojego kociego przyjaciela po dwumiesięcznej chorobie. Wiem, co czujesz... to jest straszne. Tak mi przykro
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro Kochana :-( Ogromnie współczuję. Kotku, bądź szczęśliwy za Tęczowym Mostem. Ściskam ciepło.
OdpowiedzUsuńPrzesmutny post. Przytulam Cię wirtualnie! Odejście naszych malutkich Braci tak strasznie boli... Jest tyle żalu i smutku i łez. I mówimy sobie zawsze, że "przynajmniej nasz Stworek już nie cierpi!" I to jest prawda. Łatwa do przyswojenia tym, którzy stoją z boku... Bo właściciele nadal cierpią. Powiem Ci coś jako osoba stojąca z boku... Na pewno zrobiłaś wszystko co w swojej mocy, żeby mu pomóc!!! Nie zastanawiaj się co tak naprawdę się stało, jaka była przyczyna. I co najważniejsze, pamiętaj że daliście mu NAJLEPSZY dom na świecie! Najlepszą miłość i przepiękne życie!!!! I to na zawsze tylko i wyłącznie jest WASZ KOTEK!!! I pozwól sobie na łzy! Ja do dzisiaj opłakuję mojego psiaka Hektora... Ściskam Cię mocno!!! Pamiętam te pierwsze, ciężkie dni i wtedy moja przyjaciółka z uśmiechem mi powiedziała, że Hektor pewnie biega i goni się z jej Fafikiem po "tęczowym moście"... To mi ciut, ciut wtedy pomogło... Jeśli ten most to prawda, to sobie teraz wyobraź wielkiego, czarnego, kudłatego psa goniącego Twojego Vincusia! :) Przytulam mocno!
OdpowiedzUsuńPomyśl sobie, że miał u Ciebie dobre życie. Miał swojego Człowieka. Nie każdemu kotu czy psu jest to dane. Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńPrzytulam. Rozumiem. Umarło mi już ponad 10 kotów. Prawie wszystkie u mnie urodzone...
OdpowiedzUsuńOh ... I am so saddened to see this. My heart cries with you and I just want to give you a very big warm hug. Vincusia was loved so much and I am sure your cat knew this and appreciated every moment with you. Take time for yourself. Allow yourself to grieve. Be kind to yourself too and make sure you still eat and stay healthy. Sometimes we forget or don't feel like attending to our needs during times like these. Thinking of you.
OdpowiedzUsuń